Katowice
Był bez domu, bez żywności, bez zdrowia… Miał chore nogi i całymi dniami przesiadywał na bruku, tuż obok śmietników, na jednym z katowickich osiedli. Czy to łatwo pójść do takich? Ktoś poszedł. Stał się rekami i ustami Jezusa i uratował życie kolejnego człowieka. I to nie jednego.
Irek, koordynator lokalny Projektu Filip poznał Grzegorza ponad rok temu. Już wcześniej Grzesiu „obijał” się o ewangelię. Raz nawet modlił się, aby żyć z Jezusem, ale owoców widać nie było. Jego życie toczyło się ciągle tak samo, bez domu, bez jedzenie, bez zdrowia...
W tym czasie Irek gorliwie modlił się o swoją użyteczność dla Boga i dołączył do grupy chrześcijan, którzy w ramach Ligi Biblijnej przygotowywali się do indywidualnej ewangelizacji. Został nawet koordynatorem lokalnym.
Modlił się i pracował, aby dotrzeć do Grzegorza. I oto mamy pierwszy owoc – wspólne spotkanie przy Ewangelii Jana. Właśnie tam, przy śmietnikach, gdzie psy wygrzebują resztki jedzenia.
– Od kwietnia 2009 wraz z Grzesiem, tam przy śmietniku, z Ewangelią w ręce, przeżywaliśmy niesamowity czas. Grzegorz był zamknięty w sobie. Cichy i niedostępny. W Ewangelii Jana doszliśmy do miejsca, gdzie Jan pisze, że Słowo, które wyszło od Boga to Jezus, i że ten właśnie Jezus umarł za jego grzechy. To był moment, gdy na jego twarzy wreszcie pojawił się szczery, radosny uśmiech – wspomina Irek.
Siostra Grzegorza, Krysia, która do tej pory była na niego zamknięta, przyjęła go do domu. Postawiła dwa warunki: tylko nocleg, i wszelkie zarobione pieniądze przynosisz do domu. W przeciwnym wypadku będzie awantura. I była.
Grzegorz, jego siostra i szwagier stworzyli zgrany zespół. W domu urządzali potężne libacje. Był styczeń 2010 i siostra pozwoliła mu pozostać w domu. W tym czasie Irek wraz jeszcze innym Bratem odwiedzili Grzegorza. Ich spotkanie odbyło się w korytarzu. Ilekroć chcieli wejść do środka, aby porozmawiać również z siostrą, zawsze spotykało ich to samo. Zatrzaśnięte z hukiem drzwi. Grzegorz walczył ze sobą. To trzeźwiał, to pił na umór. Ale za każdym razem mocno to przeżywał. Niechciał już pić, ale bezwładnie temu ulegał.
- Gorliwie się modliliśmy, żeby móc wieść do tego domu, żeby złożyć świadectwo, żeby ratować – opowiada Irek. Któregoś dnia siostra Grzesia wyszła do nas pytając: Panowie! Co to za BÓG, który tak zmienia mojego brata? Chce poznać tego Boga. Tak, to był cud! Mogliśmy wejść do środka i w kilku słowach opowiedzieć o Jezusie i Golgocie. Kilka dni później rozpoczęli studium Ewangelii Jana i Odkryj Życie.
- Gdy dotarliśmy do rozdziału trzeciego i pytań Nikodema, Krysia nie wytrzymała. Coś w niej pękło. Zaczęła płakać, przepraszać Boga. Kilka dni później zadzwoniła do nas: Jezus powiedział mi, że będę wolna od wódki i papierosów! I rzeczywiście, następny dzień był dniem prawdziwej wolności. Tego dnia oddała życie Jezusowi i poczuła ogromny wstręt jak do alkoholu, tak do papierosów – opowiada z radością Irek.
Życie Krysi i Grzesia zmieniło się i nadal zmienia. Zaczynają to dostrzegać ich sąsiedzi. Skończyły się libacje, a ich główna bohaterka mówi teraz o Jezusie. Jej mąż, choć zamknięty na Ewangelię, czasami siada z nimi, słucha. Módlcie się o niego.
Boże Słowo naprawdę zmienia ludzi. Nasz udział polegał praktycznie tylko na obserwacji, jak życie Grzesia i Krysi jest przez to Słowo przemieniane. Pierwszego sierpnia 2010 Krysia złożyła świadectwo przed zborem, a zakończyła je słowami zapisanymi w przewodniku Odkryj Życie: Mój Boże, wyznaję, że jestem grzesznikiem i że potrzebuję Twojego zbawienia. Wierzę, że tylko ofiara Jezusa na krzyżu może mnie zbawić. Szczerze żałuję za swoje grzechy i odwracam się od wszystkiego, o czym wiem ze jest złe. Pokornie Cię proszę o przebaczenie i oczyszczenie mnie z moich grzechów. Wierzę, że Jezus poniósł karę za moje winy i zmartwychwstał dla mojego zbawienia. Obiecuję Ci, że z Twoją pomocą chcę służyć do końca mojego życia w imię Jezusa. AMEN.
W Polsce nie nawraca się wielu ludzi. Tutaj wszyscy uważają się za wierzących. Jednak tymi, którzy się nawracają cieszy się całe niebo. Dlaczego cieszy się Grzegorzem i Krysią? Bo mogliśmy wyszkolić chrześcijan, którzy być może nigdy nie poszliby na śmietnik, by tam studiować Ewangelię Jana. Chcemy i musimy przygotowywać następnych chrześcijan, bo przecież jeszcze tak wielu ludzi Bóg ma w naszym kraju, których życie zostanie przemienione tylko przez Jego Słowo.