Michał wychowuje się w tradycyjnej katolickiej rodzinie. Każdego wieczoru odmawiają wspólną modlitwę. Istnienie Boga jest w domu czymś oczywistym, podobnie jak uczęszczanie na msze, katechezy i inne religijne praktyki. Ale w okresie dorastania pojawiają się wątpliwości dotyczące wartości prawie dosłownie, mechanicznie powtarzanych modlitw i praktyk. Nadchodzi czas głębszego doświadczenia wiary i Boga. Ale czemu na truskawkowym polu?
Na studiach w jednym z głównych ośrodków polskiego katolicyzmu – Lublinie, Michał zaczytuje się w religijnych książkach. Na msze uczęszcza już nie tylko w niedzielę, ale 2-3 razy w tygodniu. Angażuje się w akcje charytatywne jak np. Szlachetna Paczka w ramach której pełni funkcję Lidera Rejonu w Lublinie. Odpowiedzi szuka również na rekolekcjach i w Encyklikach Jana Pawła II. Bez widocznego skutku. Pomimo gorliwej religijności zmaga się ze swoją grzeszną naturą. Grzechy młodości, muzyka pełna buntu i wulgaryzmów stają się nieodłączną częścią jego codzienności.
Nadchodzą wakacje. Michał wyjeżdża do Niemiec na prace zarobkowe przy zbiorze truskawek i poznaje ciekawego człowieka... Andrzej (tak ma na imię) pochylony w grządkach nie tylko pracuje, ale i opowiada o swojej żywej wierze w Chrystusa. Właśnie rozmawia ze swoim kolegą Waldkiem, nie wiedząc, że zbierający truskawki z drugiej strony Michał uważnie przysłuchuje się ich rozmowie. Andrzej zadaje pytanie: Waldek – czy ty w swoim życiu osobiście spotkałeś i doświadczyłeś Jezusa?
Michał słyszy to pytanie – wyraźnie, jakby było skierowane prosto do niego, nie Waldka. Wewnątrz kotłują mu się różne myśli. Ze smutkiem przyznaje, że pomimo swojej religijności nie ma osobistej więzi z Chrystusem. Ale kto o tym wie? Tylko on i… sam Bóg. Zaczyna jeszcze uważniej słuchać tego, co Andrzej mówi, a po skończonej pracy w swojej katolickiej Biblii dokładnie sprawdza czy tak jest w rzeczywistości. W końcu nie wytrzymuje i sam zaczyna rozmawiać z Andrzejem. Jeszcze intensywniej czyta i studiuje Biblię. Wcześniej zaglądał do niej rzadko, a to dlatego, że niewiele z niej rozumiał. Teraz coś zaczyna się zmieniać. Zawarte w niej prawdy wydają mu się takie proste i oczywiste.
„W Niemczech miałem ze sobą Pismo Święte, które już wcześniej czasem czytałem, tyle że niewiele rozumiałem. W tamtym czasie w chwilach wolnych od pracy na polu, czytałem swoją Biblię. Bóg za sprawą Ducha Świętego zaczął mi otwierać oczy. Zacząłem rozumieć, zachwycać się, dosłownie rozkoszować się Słowem Bożym. To, co na truskawkowym polu mówił Andrzej porównywałem z tym, co było napisane w Piśmie. Dzięki Bogu pojąłem, że JEZUS umarł właśnie za mnie by zmazać mój grzech. Prawdziwym odkryciem był dla mnie wówczas fragment z 1 listu Pawła do Tymoteusza 2:5 Gdyż jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus. Z dnia na dzień odkrywałem więcej. Było to dla mnie takim WOW! Po paru dniach Pan dał mi pojąć, że zbawienie jest z łaski, za darmo, nie można na nie zasłużyć. Tam, na truskawkowym polu przyjąłem JEZUSA do swojego serca, uwierzyłem w Niego, zapragnąłem żyć w posłuszeństwie Jego Słowu” – wspomina Michał.
Krótko po powrocie do Polski nadal rozkoszuje się Chrystusem i jego Słowem, ale niedługo po rozpoczęciu ostatniego roku studiów jego wiara zaczyna stygnąć. Znów pojawiają się rozterki, wątpliwości, zniechęcenie… Tym razem niestety za sprawą płytkiego i „podwójnego” życia chrześcijańskiej młodzieży ze wspólnoty do której trafia: „to spowodowało, że się zniechęciłem i zacząłem się nad tym wszystkim poważnie zastanawiać. Miałem ogromny dylemat, nie potrafiłem się w tym wszystkim odnaleźć, nie wiedziałem gdzie jest moje miejsce, co mam robić…”.
Na szczęście niedługo później, za sprawą Andrzeja Michał trafia do niewielkiej społeczności. Już zaledwie na drugim spotkaniu lider (również Andrzej ;) proponuje mu wspólne rozważania Ewangelii Jana przy pomocy przewodnika Odkryj Życie. To okazuje się być strzałem w dziesiątkę, tym, czego Michał dokładnie potrzebuje. Przez kolejnych siedem tygodni, zawiązuje się przyjaźń i krok po kroku budowanie fundamentu w życiu Michała. Po skończeniu Odkryj Życie, dołącza do nich żona Andrzeja – Kasia i w trójkę, tydzień po tygodniu odkrywają najpierw prawdziwy pokój a potem radość. W międzyczasie Michał uczy się stosować Słowo w codziennych sprawach swojego życia jak np. modlitwa przed posiłkiem czy przed czytaniem Biblii, a w trzy miesiące od ostatniego spotkania przy Ewangelii Jana, przekonany przez Słowo Boże, potwierdza swoją żywą wiarę i gotowość podążania za Chrystusem poprzez chrzest! Po tym jak na truskawkowym polu odnalazł Chrystusa, odnajduje również lokalną wspólnotę – Ciało Chrystusa, i swoje w Nim miejsce.
Teraz Michał ma nie tylko osobistą i żywą wiarę w Chrystusa. Ma również głębokie pragnienie dzielenia się tą wiarą z innymi. Dzisiaj sam, gdy tylko nadarzy się taka okazja, zaprasza do Ewangelii Jana i Odkrywania życia, które nigdy się nie kończy. Dzisiaj, to co uratowało i umocniło jego gasnąca wiarę, z pełnym przekonaniem – włącznie ze swoją pomocą – zaleca i oferuje innym. Co więcej – stawia pierwsze kroki jako koordynator Projektu Filip w swojej społeczności.
Po raz kolejny dziękujemy Bogu. Tym razem za truskawkowe pole i Andrzeja, który zasiał we właściwym czasie, za Andrzeja, który wytrwale podlewał to, co ktoś inny zasiał i za przemieniające Słowo Boże, które Bóg włożył w nasze wnętrze, byśmy je zanieśli tym, którzy jeszcze go nie znają.
Wobec osób spoza wspólnoty postępujcie mądrze, dobrze wykorzystujcie każdą okazję. Niech wasze wypowiedzi będą zawsze uprzejme, przyzwoite, dorzeczne. Tak też należy odpowiadać każdemu. (Kol 4:5-6)