anim dostał 25 lat, Henryk chodził regularnie na msze w pobliskiej parafii. To pomogło mu zdobyć szacunek do Słowa Bożego, ale i przekonanie, że jest to trudna i „zamknięta księga”. Tak było do momentu, aż ktoś nauczył go, jak z niej korzystać.
Na początku 2011 roku w naszym mieście rozpoczęliśmy służbę w kolejnym więzieniu. Zakład Karny w Fordonie (dzielnica Bydgoszczy) jest miejscem w którym kary odbywają osadzeni z wysokimi wyrokami lub wielokrotnie skazani. Na każde spotkanie przychodzi około czterdziestoosobowa grupa mężczyzn, a że wszystkich osadzonych jest ponad 600, mamy dużą rotację. Ci, którzy chcą uczestniczyć, muszą wpierw sobie na to „zasłużyć” i zostać zapisani na liście nagrodzonych.
Osoby, które regularnie przychodzą na spotkania to mężczyźni, z którymi rozpoczęliśmy studium biblijne w Projekcie Filip. Jednym z nich jest sześćdziesięcioletni Henryk pochodzący z małej podbydgoskiej miejscowości. W trakcie jakiejś kłótni został popchnięty człowiek, który wskutek tego zmarł. Henryk natomiast został skazany na 25 lat pozbawienia wolności.
Gdy pojawił się na naszym spotkaniu po raz pierwszy, miał już za sobą 15 lat odsiadki. W celi czytał Nowy Testament dostarczony przez Gedeonitów i kiedy zaproponowaliśmy mu pomoc w odkrywaniu Bożego Słowa, ucieszył się tym, co nie miara. „Zanim zostałem skazany chodziłem regularnie na msze w lokalnej parafii i słyszałem tam fragmenty Biblii, które kapłani cytowali” – opowiada Henryk. Przez to wykształtował się w nim szacunek do Słowa Bożego, ale też przekonanie, że Biblia to księga trudna i tajemnicza.
Henryk nie był agresywny, jak wielu osadzonych, ale w zamian odczuwał głębokie przygnębienie i samotność. Na podstawie przewodnika „Odkryj życie” rozpoczęliśmy razem podróż po Ewangelii Jana. To było fascynujące obserwować, jak z każdym tygodniem, ta „tajemnicza księga” staje się dla niego bardzo osobista. Już od początku zaczął się zmieniać jego stosunek do Boga. Wzruszony dostrzegał powoli, że w Jego oczach nie jest przekreślony. Każde pytanie z przewodnika traktował bardzo poważnie, a najbardziej cieszył się prawdami, które zaczął sam odkrywać w Ewangelii Jana. Teraz, spotkanie za spotkaniem mogłem zaobserwować nie tylko to, że Biblia staje się dla niego księgą otwartą, ale że zachodzą zmiany w jego życiu i osobowości. Jak się okazało, ten „kij” miał dwa końce, bo spotkania z Henrykiem i pomaganie mu w odkrywaniu życia, które się nie kończy, również dla mnie samego było niesamowite i sprawiało dużo radości. Ciągle jestem pod wrażeniem, jak ta cienka książeczka, Ewangelia Jana, była w stanie tak gruntownie przemieniać go w innego człowieka. Kiedy doszliśmy do jej końca oddał swoje życie Bogu. Każdy następny przewodnik i spotkania, które były z tym związane, były wielką zachętą dla nas. Wieloletni skazany stał się naszym bratem „za murem”.
Teraz, dla innych skazanych, Henryk jest żywym dowodem Bożej łaski. Do odkrywania prawd „tajemniczej księgi” zachęcił nawet kilku innych chłopaków, którzy nigdy bez jego wytrwałej zachęty nie przyszliby na nasze spotkanie. Zmiany w postawie Henryka dostrzegli także bliscy z którymi dzielił się ewangelią. Gdy otworzyła się możliwość wyjazdu do więzienia o złagodzonym rygorze, Henryk nie skorzystał z tej możliwości prosząc władze więzienia o pozostawienie go w tutejszym zakładzie, żeby nadal mieć możliwość przychodzenia na spotkania z braćmi i zachęcania do tego innych. (tam gdzie miał wyjechać niestety nie ma jeszcze służby chrześcijańskiej).
Nigdy nie zapomnę, jak po zakończeniu „Odkryj pokój” wręczałem mu w nagrodę całą Biblię. Wziął ją w obie ręce, ucałował i powiedział: „dziękuję Panu Jezusowi, że mam już całą księgę, która o Nim pisze”.
Nasz brat zakończył już cały program odkryć PF. Nadal żyje w celi, ale teraz wiszą w niej oba świadectwa ukończenia kursów, które świadczą o cudzie Bożej łaski: „Odkąd poznałem Pana Jezusa i się z Nim zaprzyjaźniłem, odzyskałem pokój, którego nie potrafią już ograniczyć więzienne mury” – mówi z przekonaniem Henryk.
Dariusz Szymkowiak, Bydgoszcz