Siedem lat temu, Przemek, sponiewierany pogłębiającą się chorobą oczu, a potem alkoholem, w krańcowej bezsilności woła w niebo: Boże, jeżeli istniejesz, to mi to udowodnij!
Urodziłem się i wychowałem w rodzinie katolickiej. Mój stosunek do Boga wynikał z pewnych zwyczajów i praktyk, które spełniałem. Jednak już w młodym wieku zdiagnozowano u mnie chorobę, której wynikiem był stale pogarszający się wzrok. Ta choroba i inne problemy spowodowały, że chcąc od nich uciec zacząłem pić. Przez to stałem się człowiekiem, który nie był ani dobrym mężem ani ojcem. Ten stan trwał, a nawet pogłębiał się przez szereg lat. Prowadziłem życie z dala od Boga, bez nadziei i widoku na zmianę tej sytuacji. To było dla mnie bardzo przygnębiające i niezmiernie trudne dla mojej rodziny.
Siedem lat temu w takiej krańcowej bezsilności zawołałem w niebo: „Boże, jeżeli istniejesz, to udowodnij mi to”. Bóg okazał mi swoją wielką łaskę i nie tylko zwrócił uwagę na moje wołanie, ale udowodnił mi, że istnieje. Również to, jaki jest. Następnego dnia, 1 grudnia 2008 roku wstałem i wiedziałem, że jestem wolny od alkoholu. Nie miałem ochoty, aby się napić, a nawet odpychało mnie od alkoholu. Byłem wdzięczny Bogu nie tylko za to, że mnie uwolnił, ale przede wszystkim, że pozwolił mi przyjść do siebie.
Idąc za ciosem, po pewnym czasie zawołałem do Boga o uwolnienie od nałogu palenia. Teraz jednak modliłem się już do Kogoś, kogo poznałem i doświadczyłem. Bóg po raz kolejny mnie wysłuchał. Od tego momentu wiedziałem, że nie chcę bez Niego żyć. Wiedziałem, że to, co dawał mi w tej kwestii mój kościół – nie zadowalało mnie. Co zrobiłem?
Miałem kolegę w młodości, który był świadkiem Jehowy. Widziałem, że on był inny niż pozostali koledzy. Zacząłem więc szukać świadków. Gdy się z nimi spotkałem, wmówili mi, że to, co mnie spotkało nie wynikało z Bożego działania, ale z tego, że mam silny charakter, sam sobie dałem radę. Spotykając się z nimi zacząłem czytać Pismo Święte. Moja żona Agnieszka nie została świadkiem i nie podzielała moich przekonań. Moja naturalna gorliwość w praktykach świadków spowodowała, że oddaliliśmy się od siebie. Jednak z czasem to, co czytałem w Biblii coraz częściej ujawniało niezgodności z naukami, które mi wpajano i które przyjąłem stając się świadkiem. Moje pytania i dzielenie się wątpliwościami ze starszymi zboru świadków stawały się coraz bardziej kłopotliwe dla mnie. Ich próby wyjaśnienia moich wątpliwości dawały mi pewien spokój, ale na kilka dni. Potem ponownie wracały i pojawiały się nowe wątpliwości.
Doświadczyłem wcześniej Pana Jezusa i Jego uwolnienia. Pobyt w organizacji nie zagłuszył całkowicie mojej miłości do Niego i pragnienia, aby z Nim być. Większość świadków chce żyć w raju na ziemi, w rajskich warunkach, ja pragnąłem żyć wiecznie razem z moim Dobroczyńcą, Panem Jezusem, a warunki nie miały dla mnie znaczenia.
Wierzę, że to pragnienie włożył mi do mojego serca sam Pan Jezus. On dał mi też siłę, żeby ostatecznie opuścić organizację i być z Nim. Dziś widzę, że na każdym kroku mojego życia On był przy mnie. Wiedziałem i sprawdziłem to doświadczalnie, że będąc tradycyjnym chrześcijaninem czy nawet świadkiem Jehowy, nie mogłem być blisko Niego. Wewnętrznie też czułem, że są jednak ludzie, którzy mają taką relację z Jezusem jakiej i ja pragnąłem.
Wpisując hasło „chrześcijanie”, odszukałem w Internecie listę zborów chrześcijańskich z różnych stron Polski. Dzwoniłem do pastorów z różnych miast. Bardzo dziękuję Bogu za tych oddanych, pełnych miłości i cierpliwości sług. Moje rozmowy z pastorem z Połczyna Zdroju, Gdyni i innych miast zaowocowały kolejnymi kontaktami. Dostałem kontakt do pastora z Gdyni, Brata Wojtka, który zaproponował mi wspólne czytanie Ewangelii Jana. Dodam, że gdy dzwoniłem do Wojtka, to nasz kontakt Bóg już wcześniej zaplanował, bowiem w tym czasie modlił się właśnie do Pana Jezusa, aby dał mu "etiopczyka" z którym mógłby czytać Ewangelię i przyłączyć się do jego życia. Dziękuję Jezusowi, że tak cudownie potrafi splatać życia ludzi.
Choć mój wzrok stale się pogarszał, dziś mogę czytać – głównie z tabletu, gdzie mogę w dowolny sposób powiększać czcionkę i jeżeli trzeba odwracać kolory (czarne tło, białe litery). Odkrywam na nowo radość z czytania Bożego Słowa. Czytając z Wojtkiem ewangelię przemówiła do mnie bardzo osobiście. Jako świadek Jehowy czytałem co prawda Biblię, jednak teraz czytałem ewangelię jak list serdecznego przyjaciela do mnie. Cieszę się bardzo, bo przewodnik Odkryj Życie pozwolił mi odkryć życie prawdziwe.
Nawróciłem się podczas jednego z kolejnych spotkań, a gdy w modlitwie oddałem swoje życie Panu Jezusowi zostałem utulony taką miłością, która wypełniła i otoczyła mnie całkowicie. Może to być dla niektórych zabawne, ale nie chciałem się położyć spać, bo bałem się że mi to minie :)
Odkrywanie prawd z Bożego Słowa i przekuwanie ich na życie stało się moją pasją. To spotkania przy ewangelii Jana nauczyły mnie tego. Przypominam sobie sytuację, jak przerabialiśmy z innym bratem kolejny przewodnik Odkryj Radość. Jedno z pytań w pierwszym spotkaniu brzmiało: „Co czyni Biblię wiarygodną?” Trzymając się tekstu z tematu odkryłem, że proroctwa i ich spełnienie dowodzi wiarygodności Biblii. Tylko ona zawiera takie proroctwa. Taką też odpowiedź sobie zapisałem. Jednak Duch Święty przez cały dzień wracał mnie do tego pytania i drugiego tekstu z tematu. Pomógł mi odkryć coś, co mi sprawiło ogromną radość, że Boże Słowo jest natchnione, a moje zmienione przez posłuszeństwo życie może być czymś, co chwali Boga, a dla tych, którzy mnie znają pokazuje, że Biblia jest wiarygodna. Z czasem poznałem też wielu innych oddanych sług Bożych.
Dziękuję im wszystkim, że pozwolili Bogu, aby ich użył dla mojego dobra. We wrześniu 2015 roku w naszym zborze w Oleśnicy odbył się chrzest wiary, gdzie razem z żoną oddaliśmy się naszemu Panu i Jego woli dla naszego życia.
Dzięki spotkaniom z Biblią odkryłem, jak wielkie znaczenie ma mój chrzest.
Moje pragnienie życia z moim Zbawicielem już dziś jest spełnione, a mam też Jego obietnicę, że na zawsze będę z Nim. Najpierw w moim życiu dzieliła mnie i moją kochaną żonę wódka, potem religia, ale dziś łączy nas Chrystus. Razem z Agnieszką jeździmy na nabożeństwa i grupy. Bóg w swej łasce używa też nas, aby nieść ewangelię do świadków i innych ludzi. Wierzę, że tak drogocennej nowiny nie mogę zatrzymać dla siebie. Tak jak ja mogłem się uczyć odkrywać prawdy z Bożego Słowa, mam pragnienie dziś pomagać innym zachęcając ich do lektury najpierw Ewangelii Jana, potem całej Biblii.