© 2009 - 2024 Liga Biblijna w Polsce Polityka prywatności | Polityka cookies
realizacja medox.pl

Misjonarz bez kompleksówJarek - to młody człowiek, który poświęcił się Bogu podejmując trudne wyzwanie zakładania nowego kościoła. To bardzo budujące widzieć, jak Bóg niezwykle działa poprzez zwykłych ludzi.

Trudne początki

Jarek mówi: "Boga szukałem w swoim życiu od zawsze, jednak nigdzie nie mogłem Go znaleźć. Wydawał mi się taki daleki i że jest raczej sędzią, który patrzy, jakby tylko komuś przyłożyć, jak źle się prowadzi, więc później w życiu młodzieżowym zacząłem stronić od kościoła, uciekałem od niego. Pamiętam, często stawałem przed kościołem i nie wchodziłem do środka. Kiedy spóźniłem się na mszę myślałem zawsze: jak ludzie będą na mnie patrzeć?... "

Pogrążanie się

".Później w moim życiu pojawiły się jakieś rozrywki, alkohol i narkotyki. Któregoś dnia, pod wpływem alkoholu wpadłem w konflikt z prawem. Zdemolowałem z kolegami kilka sklepów. Naszym celem nie była kradzież. Po prostu. alkohol spowodował, że chcieliśmy się wyżyć i tak zdemolowaliśmy pięć sklepów. Pomyślałem, że życie jest bez sensu, jeżeli tylko ma polegać na założeniu rodziny, może na zrealizowaniu jeszcze kilku marzeń, a później śmierć. Wydawało mi się, że życie jest za trudne i zbyt męczące żeby tak skończyć."

Początki zmiany

"Wtedy zacząłem się poważnie zastanawiać nad swoim życiem. Wróciłem do swoich wcześniejszych marzeń, żeby poznać prawdziwego Boga. Zacząłem szczerze szukać Chrystusa w swoim życiu" -wspomina. Pewnego dnia Jarek spotkał na ulicy ludzi, którzy mówili o Chrystusie -"Ci ludzie śpiewali, grali na gitarze i byli jacyś tacy dziwnie radośni, tymczasem ja czułem się często samotny, mimo, że przed swoimi znajomymi, kolegami, grałem kogoś twardego, ale kiedy wracałem do domu, czułem się źle. Moi koledzy śmiali się z tych na ulicy. Ja też. Przy kolegach szydziłem z nich. Ale kiedy koledzy poszli do domu poszedłem do tych ludzi i zacząłem z nimi rozmawiać. Oni opowiadali mi o Chrystusie, ale ja popisywałem się przed nimi i męczyłem ich trudnymi pytaniami. Jedna z dziewczyn zamiast mi odpowiedzieć, ciągle mówiła, że Jezus mnie kocha i że może zmienić moje życie. Na koniec dostałem traktat ewangelizacyjny ze świadectwem Nicki Cruza. To spotkanie wywarło na mnie wielkie wrażenie, ale poszedłem do domu i. zapomniałem".

Upragniony przełom

Pewnego dnia myśląc o żywym Chrystusie w jego życiu, przeczytał otrzymany traktat. Na jego końcu była modlitwa. Pomodlił się jej słowami. To była jedna z pierwszych jego naprawdę szczerych modlitw. Jarek wspomina -"Pamiętam, że powiedziałem wtedy: Panie Jezu, jeżeli Ty żyjesz, to ja chcę Ciebie poznać. Wtedy stało się coś bardzo dziwnego. Moje serce jakoś dziwnie się rozgrzało tak, jakby coś zstąpiło na mnie z nieba i zacząłem płakać. Trwało to może trzy godziny. W tym czasie zobaczyłem, jaki naprawdę jestem i co zrobił dla mnie Chrystus. Zrozumiałem że swoim życiem cały czas się Go zapierałem. Powiedziałem wtedy: Boże, jeżeli Ty chcesz, to ja będę Tobie służył. Tak zaczęły się zmiany i nazajutrz byłem już innym człowiekiem.

Teraz najbardziej cenię sobie to, że mam życie wieczne i że od tamtego dnia nie jestem już samotny, że nie płaczę po nocach - jak to często się zdarzało - z powodu tego, że nikt mnie nie kocha, że nikomu na mnie nie zależy. Bóg usunął kompleksy z mojego życia. Dzisiaj nie mam żadnych. Kiedyś czułem się brzydki, niedoceniony, głupi. Bóg to wszystko zabrał!

Zaproszenie do służby

Jarek dalej wspomina - "Wcześniej nie myślałem ani o Lidze Biblijnej, ani o zakładaniu kościoła. Słyszałem tylko, że Liga Biblijna pomaga misjonarzom, ale bliżej nic nie było mi na jej temat wiadome. Moich dwóch przyjaciół było zaangażowanych we współpracę z Ligą Biblijną, ale ich opowieściami nie byłem zachęcony, ponieważ wydało mi się, że jest misją zbyt wymagającą.

Gdy skończyłem seminarium zaproponowano mi służbę w kościele, jako wikariusz, ale dla siebie miałem inne plany i wizję. Miałem dobrą pracę. Myślałem, że raz w tygodniu poprowadzę jakąś grupę biblijna, że raz w miesiącu powiem kazanie i w ten sposób minie dwa lata, po czym pójdę do jakiegoś kościoła i będę w nim pracował. Jednak mój przyjaciel zaproponował mi abym zakładał nowy kościół. Zakładać kościół? Nie, to zbyt trudne, to się nie uda - odpowiedziałem. Lecz ten przyjaciel zaczął mnie zachęcać i opowiadać mi o Lidze Biblijnej - "Wiesz, oni mogą ci przekazać wizję, nauczyć jakichś praktycznych rzeczy dotyczących kościoła." Odpowiedziałem: nie! ale w rzeczywistości w sercu miałem już pragnienie zakładania kościoła, pragnienie ewangelizacji. Ta rozmowa rozpaliła we mnie stare marzenia. Kiedy jednak przyniósł mi formularze zgłoszeniowe do Ligi Biblijnej, po ich przejrzeniu znów chciałem się wycofać. Odłożyłem wszystkie dokumenty na półkę, ale on uparcie mi przypominał o ich wypełnieniu. Tak działo się przez dłuższy czas. W końcu zrobiłem to, i ostatecznie pojechałem na pierwsze szkolenie Ligi Biblijnej -śmieje się Jarek. "Ono zaszczepiło we mnie pasję, żeby służyć w kościele jako misjonarz. Następne szkolenia dały mi bardzo dużo praktycznych umiejętności, których nie nabyłem w seminarium. To, z czym byłem bardzo do tyłu, praktyczne umiejętności potrzebne w pracy w kościele. Szkolenia pomogły mi też zorganizować wiedzę, którą już miałem i zacząć ją praktykować w na ulicy. Zostałem mocno zachęcony i poprawiła się moja samodyscyplina. Do tej pory miałem z nią problemy. Liga Biblijna pomaga mi prowadzić takie zdyscyplinowane życie. Cały czas uczę się jej i to mi pomaga. Przestałem się też bać ewangelizowania. W 6 rozdziale Listu do Efezjan Apostoł Paweł mówi o zbroi i o butach do głoszenia ewangelii. W nowych butach chodzi się ciężko, ale im więcej w nich chodzisz, to je rozchodzisz i później jest łatwiej."

Życie misjonarza

Służba Jarka wygląda podobnie jak wielu innych misjonarzy Ligi Biblijnej. Opowiada o niej ze satysfakcją; -"Teraz przede wszystkim głoszę ludziom Ewangelię, tam, gdzie mnie Bóg postawi. Docieram do ludzi, którzy jej jeszcze nie słyszeli. Jeśli ludzie na nią odpowiedzą, poświęcam im więcej czasu. Zaprzyjaźniam się z nimi, studiuję Biblię, modlę się z nimi, wspieram w sposób duszpasterski, pomagam im w problemach. Zajmuję się też organizowaniem niedzielnych nabożeństw, grup domowych, robię nawet herbatę na spotkania. Nabożeństwa i grupy biblijne odbywają się w moim domu, więc muszę też dbać o naszą "kaplicę". Co robię jeszcze? Oczywiście przygotowuję lekcje biblijne, studium dla grup, kazania. Chodzi o to, aby nauczyć ludzi, jak mają w dzisiejszych czasach chrześcijańskim życiem, aby to podobało się Bogu. To wszystko wymaga dużo czasu".

Największa radość

Pasją Jarka jak wszystkich misjonarzy jest głoszenie Dobrej Nowiny. Z uśmiechem opowiada;-"Największą radością jest, gdy nawracają się ludzie, kiedy głoszę im ewangelię. Mam potężne przekonanie w sercu, że posiadam coś wielkiego do zaoferowania drugiemu człowiekowi i gdy mu to oferuję, to sprawia mi to tak wielką radość. Jestem przekonany, że mam WIELKĄ OFERTĘ dla drugiego człowieka, więc mu ją przedstawiam. Kiedy zaczynałem pracę miałem chwile zwątpienia. Głosiłem i pracowałem już kilka miesięcy, a nie widziałem, żeby coś się zmieniało. Po kilku dalszych miesiącach misyjnej pracy jednak zauważyłem, że ludzie, którzy nawrócili się wcześniej są bardziej utwierdzeni. Nawróciło się też kilka nowych osób, z którymi teraz studiuję Biblię. Wielu ludzi, którzy mieli wcześniej problemy w swoim życiu wychodzi teraz na prostą. Przychodzą, do mnie i dzielą się tymi wiadomościami radośnie". Pewnego razu w sklepie podeszły do mnie dwie osoby pytając gdzie mogą znaleźć pewną osobę. Ku memu zaskoczeniu, okazało się że szukały mnie. Ci ludzie przeprowadzili się z małej miejscowości, bo nie mieli pracy a teraz szukali Boga. Wiedziałem, że to Boże działanie. Zacząłem się z nimi spotykać, modlić. Oboje dostali pracę. Kiedy się poznaliśmy on odczuwał ogromny strach przed śmiercią. Ten strach zniknął zupełnie po tym, jak zaczęliśmy czytać Ewangelię i Jezus zaczął zmieniać jego życie. Tak więc teraz mogę widzieć wielkie owoce. Teraz mogę widzieć, że Bóg zmienia ludzi wokół mnie poprzez tą pracę i to jest dla mnie największą zachętą". Być zachętą dla innych

"To, co Bóg kładzie mi na serce odnośnie zakładania kościoła, to słowa Chrystusa: "jesteście światłem i solą dla tej ziemi". Taki kościół w miejscowości w której się znajduje, jest właśnie światłem i solą. Miasto, w którym jestem to 12 tys. mieszkańców i czasami myślę sobie: Boże, jak mało nas tu jest, tylko kilkanaście osób, a jednak Bóg mówi: "Tak, ale jesteście światłem dla tego miasta". Również to, Bóg często kładzie mi na sercu: "Jarek, nie załamuj się! Mimo tego, że jest was mało, to świecicie temu miastu!" To jest coś naprawdę wspaniałego. Uważam, że właśnie dlatego warto i powinniśmy zakładać nowe kościoły, żeby były światłem dla ciemnych miast. Dziękuję Chrystusowi, że zmienił moje życie, ale też wiem, że On nie tylko przeze mnie, ale przez każdego człowieka, który na 100% pójdzie za Nim, chce dokonywać potężnych przemian.

Jarek - misjonarz

Liga Biblijna w Polsce
Aleja Warszawska 352
39-400 Tarnobrzeg

Podaruj teraz

Konto misyjne
PLN: Santander 59 1090 2750 0000 0001 3413 8560
EU: Santander PL 43 1090 2750 0000 0001 3413 8460
GBP: Santander PL 89 1090 2750 0000 0001 3413 8505
USD: Santander PL 31 1090 2750 0000 0001 3413 8482
SWIFT: SCFBPLPWXXX

© 2009 - 2024 Liga Biblijna w Polsce Polityka prywatności | Polityka cookies
realizacja medox.pl