CHINY-kiedy spotykasz Shu -Ming nie możesz powstrzymać się od spojrzenia na jej ręce. Są one strasznie zdeformowane ale nie zawsze były w tym stanie. Oto krótka historia wypowiedziana własnymi słowami Shu-Ming : "W latach sześćdziesiątych policja była brutalna. Pewnego dnia zapukali do moich drzwi. Odstawili mnie na bok i zaczęli przeszukiwać mój dom. Podarli książki o sztuce, zdjęcia, natomiast wiele drogocennych rzeczy zostawili w torbach. Szukali jednego - Biblii.
Pod moją kuchenką znaleźli jedną. Mogli mnie wtedy zabić ale zamiast tego tylko się śmiali.
"Odrzuć tą głupią książkę "- powiedzieli. Kiedy odmówiłam, zabrali mnie na zewnątrz na otwartą przestrzeń miasta. Na oczach tłumu zdarli moją sukienkę zostawiając mnie nagą. Przytuliłam Biblię do piersi i pochyliłam głowę. Żołnierze myśleli, że się wstydzę ale ja naprawdę się modliłam. Przez 3 godziny żołnierze śmiali się i pluli na mnie. Chodzili po moich plecach, każąc mi leżeć twarzą do dołu w kurzu. Kiedy jęczałam z bólu jeden z nich zaczął uderzać moje ręce rurą. To był najbardziej miażdżący ból jaki kiedykolwiek czułam. Uderzali mnie raz po raz aż zupełnie straciłam czucie w rękach. Biblia wypadła z moich rąk prosto w ten brud. To był ostatni raz kiedy trzymałam Biblię"
35 lat później, ręce Shu- Ming są wciąż zdeformowane, ale ona jest znów zdolna do tego żeby trzymać Pismo Święte. Na zatłoczonej ulicy w centrum Szanghaju chrześcijanin kładzie w jej ramiona kilka Biblii dostarczonych jako prezent wraz z modlitwami od partnerów z Ligi Biblijnej w Stanach Zjednoczonych. Nie mogąca wyrazić wdzięczności, Shu- Ming zalewając się łzami, uśmiecha się i kłania, po czym znika w mrowiącym się morzu ludzi, wśród których wielu trzyma się kurczowo Słów Boga. Tak mocno jak ona robiła to 35 lat temu.