Po raz pierwszy Krzysztof spróbował alkoholu mając zaledwie dziesięć lat. W domu było go dużo. Spróbował po raz pierwszy, kiedy ojciec zabrał go do jednej z osiedlowych melin. Jakiż był wtedy dumny, że mógł pić z kolegami ojca. Wtedy nie zdawał sobie jeszcze sprawy, że właśnie uruchomił proces swojego traumatycznego uzależniania.
Ten pierwszy raz spodobał mi się tak bardzo, że aby móc wrócić do nowych kolegów zacząłem kraść pieniądze z domu, zbierać butelki w pobliskim barze, a z czasem okradać też innych. W wieku czternastu lat rzuciłem szkołę twierdząc, że idę do pracy, a dalsze nauczanie nie jest mi potrzebne. Sprowadzając swoich kolegów zacząłem oficjalne picie w domu i to za zrabowane pieniądze. Przyszła pierwsza tragedia – umarł mój ojciec, mój autorytet. Żal topiłem w podwójnych dawkach alkoholu, a matka nie mogła już na to patrzeć. Zostałem poddany przymusowemu leczeniu w Gorzycach, a miałem dopiero osiemnaście lat i jeden miesiąc. Tam poznałem mężczyznę, który chodził po salach i zapraszał na ciastko, kawę i rozmowy o Bogu. Nie wiedziałem, co to ma znaczyć, ale ogarniająca mnie nuda i chęć zjedzenia słodyczy przeważyły.
Misjonarze. Którego z nich darzymy większym szacunkiem? Tego pracującego w Afryce czy tego, który mozoli się w małym polskim miasteczku? Dlaczego kogoś służącego w Nikaragui, pochylając się nisko, jesteśmy gotowi nazywać Bratem Józefem, zaś tego z "Bronowic" – zwykłym Józkiem?
We wszystkich krajach świata można spotkać ludzi znajdujących się w ogromnej duchowej potrzebie – ludzi, którzy nigdy osobiście nie poznali Jezusa Chrystusa, a On sam jest im mało znany. Uważa się, że właśnie tam potrzeby są największe. Są i takie kraje, w których znaczna część społeczeństwa została dotknięta przez Bożą łaskę i życie wielu trwale zostało zmienione. Tak dzieje się na przykład w Rumunii czy Brazylii.
Za każdym razem nawrócenie nowej osoby budzi u nas spore emocje. To największy cud, gdy człowiek rodzi się do nowego życia. Jeszcze więcej radości mamy wtedy, gdy dzieje się tak w skutek głoszenia ewangelii nie poprzez obdarowanych ewangelistów czy misjonarzy, ale przez „zwykłych” członków kościoła, którzy czy pracują, czy odpoczywają – zawsze są na misji. Taką właśnie historią dzieli się z nami Natalia, która swoje życie zaczęła zmieniać, dlatego, że…
Jestem matką samotnie wychowującą dwójkę dzieci. Przy tym opiekuję się ciocią z którą razem mieszkamy. Te i inne okoliczności spowodowały, że żyłam w ciągłym stresie bojąc się o finanse, utrzymanie mieszkania i inne tego typu rzeczy. Od pewnego też czasu moim szczególnym pragnieniem było poznawanie Pana Boga. Niestety w kościele powszechnym tego nie znalazłam. Wkrótce życie przyniosło ze sobą inne okoliczności. Zdarzyło się, że na mojej drodze stanęła Asia od której otrzymałam zaproszenie: „Mogę razem z Tobą podróżować po Ewangelii Jana”. Ucieszyłam się, bo przecież tego właśnie szukałam!!!
Chociaż skończyłem już 40 lat nigdy nie próbowałem znaleźć na to odpowiedzi, bo też tego pytania ani ja sam, ani nikt inny nigdy mi nie zadawał. Aż do czasu, gdy znalazłem się w więzieniu, gdzie na jednym ze spotkań zadał mi je odwiedzający nas pastor. Wtedy zbyłem je szybką odpowiedzią: „jakoś to będzie”, ale wiedziałem, że to zła odpowiedź. Wtedy coś się we mnie uruchomiło…
To nie pierwsza moja odsiadka, jednak tym razem odizolowano mnie od społeczeństwa na kilkanaście lat. Jeszcze do niedawna chwaliłem się tym, za co siedzę, jakim twardzielem byłem, kogo stłukłem, w jakich rozbojach, napadach i wymuszeniach brałem udział. W jednym z nich zginęła osoba i jej twarz pokazywana mi wielokrotnie przez prokuratora, tkwiła mi ciągle w umyśle.
Liga Biblijna w Polsce
Aleja Warszawska 352
39-400 Tarnobrzeg
Biuro
e-mail: biuro [at] ligabiblijna.pl
kom.: 882 835 747
tel.: 15 814 29 00
Księgarnia
e-mail: zamowienia [at] ligabiblijna.pl
Konto misyjne
PLN: Santander 59 1090 2750 0000 0001 3413 8560
EU: Santander PL 43 1090 2750 0000 0001 3413 8460
GBP: Santander PL 89 1090 2750 0000 0001 3413 8505
USD: Santander PL 31 1090 2750 0000 0001 3413 8482
SWIFT: SCFBPLPWXXX